Dzisiaj nie będzie typowej recenzji. Opiszę pokrótce działanie olejku rycynowego na moje brwi i rzęsy.
Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam problem z wypadaniem brwi i rzęs. Kiedyś sporo się naczytałam o działaniu oleju rycynowego właśnie na brwi i rzęsy. Opinie można spotkać naprawdę różne, od skrajnie pozytywnych po te skrajnie negatywne, a jak było/jest u mnie ?
Olejku używam przed snem, na początku używałam szczoteczki po tuszu do rzęs i starannie nakładałam tą gęstą, oleistą ciecz na brwi i rzęsy. Z czasem mi się znudziło i do teraz nakładam olejek palcami, wmasowując w brwi i w rzęsy.
Nie miałam problemów z pieczeniem, czy też bólem oczu. Przy pierwszym użyciu, naprawdę bardzo, ale to bardzo delikatnie piekły mnie oczy (ale nie wiem czy to wina olejku czy mojej psychiki po czytaniu różnych komentarzy), a jedyne co zauważyłam przy pierwszych użyciach, to lekko opuchnięte powieki po nocy (czego wcześniej nie miałam, no chyba że płakałam dzień wcześniej :D).
Zdjęć przed i po nie mam, aczkolwiek nie używam olejku na wydłużenie i pogrubienie rzęs, ale bardziej na odżywienie i zahamowanie wypadania. I co ? Sprawdza się ! Rzęsy i brwi wypadają naprawdę o wiele mniej (wcześniej płakać mi się chciało, jak widziałam ile rzęs zostaje na waciku kosmetycznym po demakijażu oczu), a teraz ? Teraz coś tam się zawsze trafi, ale nie powoduje to u mnie nerwów.
Poza tym, no tak jak mówię jakoś większej objętości albo długości nie zauważyłam.
Denerwuje mnie tylko fakt, że mam czasami posklejane i dziwnie ułożone rzęsy i naprawdę ciężko je ujarzmić, aczkolwiek wolę to niż wypadanie ich.
Na razie nie rezygnuję, skończy mi się buteleczka i wtedy będę myśleć co dalej :P
Miłego dnia ! :)