Hello my friends ! Dzisiaj kolejny post (szał, wrzucają się automatycznie bo inaczej mogłoby być różnie z wrzucaniem ich przeze mnie heh)
Woda brzozowa Isana
Od producenta:
Skład:
Opakowanie: Duża półlitrowa butla, niewygodna w bezpośrednim użyciu (stąd też przelałam część do butelki z atomizerem).
Zapach: nie umiem go nazwać :D czytałam u Was, że kojarzy Wam się z zielonym jabłuszkiem, no mi niekoniecznie hehe :D i ogólnie średnio lubię ten zapach. Hmmm taki lekko szamponowaty z jakąś kwaśną nutą (haha perfekcyjny opis).
Konsystencja: żółta ciecz - woda - jak sama nazwa wskazuje.
Działanie: oprócz poprawienia się kondycji skóry głowy nie zauważyłam żadnych efektów.
Opinia: używam od miesiąca i w sumie mam zamiar wrócić znowu do Jantaru, albo sięgnąć po coś całkiem nowego. Cieszę się, że ten produkt jest bardzo tani, bo naprawdę na mnie właściwie w ogóle nie działa - poprawienie kondycji skóry głowy, która i tak była wcześniej dość dobra nie powoduje mojego szczególnego entuzjazmu. Z łupieżem problemów nie mam więc nie wiem czy na niego pomaga, a po miesięcznej "kuracji" nie zauważyłam żadnych baby hair jak w przypadku Jantaru. Do tego włosy mi dość mocno wypadają i woda brzozowa temu nie przeciwdziała.
Ocena: 2/5 krzywdy nie robi, ale na mnie praktycznie w ogóle nie działa.
Zapach: nie umiem go nazwać :D czytałam u Was, że kojarzy Wam się z zielonym jabłuszkiem, no mi niekoniecznie hehe :D i ogólnie średnio lubię ten zapach. Hmmm taki lekko szamponowaty z jakąś kwaśną nutą (haha perfekcyjny opis).
Konsystencja: żółta ciecz - woda - jak sama nazwa wskazuje.
Działanie: oprócz poprawienia się kondycji skóry głowy nie zauważyłam żadnych efektów.
Opinia: używam od miesiąca i w sumie mam zamiar wrócić znowu do Jantaru, albo sięgnąć po coś całkiem nowego. Cieszę się, że ten produkt jest bardzo tani, bo naprawdę na mnie właściwie w ogóle nie działa - poprawienie kondycji skóry głowy, która i tak była wcześniej dość dobra nie powoduje mojego szczególnego entuzjazmu. Z łupieżem problemów nie mam więc nie wiem czy na niego pomaga, a po miesięcznej "kuracji" nie zauważyłam żadnych baby hair jak w przypadku Jantaru. Do tego włosy mi dość mocno wypadają i woda brzozowa temu nie przeciwdziała.
Ocena: 2/5 krzywdy nie robi, ale na mnie praktycznie w ogóle nie działa.
ja nigdy nie używałam wody brzozowej, nie lubię za bardzo wcierek, wolę olejowanie.
OdpowiedzUsuńnie znam. ciekawa jestem jak by się u mnie spisała.
OdpowiedzUsuńMiałam jedną wodę brzozową, to mi tylko wysuszyła skórę głowy i gdzieś w szafie stoi...
OdpowiedzUsuńraczej do tej wody nie wrócę, nie ma jakiegoś super działania, ale u mnie dłużej włosy są po niej świeże
OdpowiedzUsuńMi Jantar też pomógł, ale nienawidzę jego aplikacji :P
OdpowiedzUsuńOj to na tą wodę się nie skuszę a szczerze miałam ochotę. Ale jest tyle innych ciekawych rzeczy do przetestowania, że mi nie szkoda :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie działa to nie będę sobie nią nawet głowy zawracać :)
OdpowiedzUsuńna mnie też w ogóle nie podziałała...
OdpowiedzUsuńNiestety nie umiem jej systematycznie używać... :[
OdpowiedzUsuń